O wszystkim!

Zdobyła trzy złote medale i jeden srebrny, wywalczyła dwa minima na marcowe MŚ w Melbourne. A jednak była rozżalona, nie uniknęła łez.
Otylia Jędrzejczak wystartowała w pływackich mistrzostwach Polski z infekcją gardła i chrypą, które utrudniały jej oddychanie. W efekcie poniosła porażki z Pauliną Barzycką na 200 i 400 m kraulem (miejsca 5. i 2). A w niedzielę, w ostatnim dniu mistrzostw, już nie pływała.

Na 200 m Oti przegrała też ze starterem, który zbyt cicho wypowiedział komendę "Na miejsca". Przegrała także ze zdrowiem, osłabiona infekcją i antybiotykiem, który wreszcie zdecydowała się zażywać.

- Ale te łzy były z powodu przeliczenia się z ambicjami - wyznała. - W sobotę rano obudziłam się bez podwyższonej temperatury i pomyślałam, że powalczę na 400 kraulem o minimum. Sądziłam, że stać mnie na więcej.

Otylia nie znosi przegrywać, stąd jej żal. Były głosy, że powinna była wycofać się z mistrzostw.

- Nie zgodziłam się wziąć antybiotyku w czwartek - wyjawiła. - W piątek już go zażyłam, po pierwszej porażce. To taka trzydniowa kuracja. Widzę, że w sobotę nie powinnam była stanąć na słupku.

Więcej w "SuperExpressie"

Nasza Otylia choruje... Sad

Według mnie szajwa odbija jej .. no fakt ze straciła brata ale zawsze czuje sie najlepsza nie warto sie tak wywyzszac bo mozna sie rozczarować...